Z tym cyklem o hokeju to miało być tak, że w końcu napiszę sobie coś łatwo, przyjemnie i bez zbędnego ociągania. Tymczasem odcinek 5., przedostatni, wjeżdża po rocznej przerwie. A w nim: o pieniądzach, o Potężnych Kaczorach, o Cudzie w Lake Placid i Kurcie Russellu z fryzurą z epoki, o tym, czy Ronald Reagan jeździł na łyżwach, o Piratach z Karaibów w formie drużyny hokejowej, o tym, czy wypada kibicować Ovechkinowi (nie wypada), o symulakrach, udawaniu. No, po prostu o kapitalizmie.

NHL w trakcie sezonu przekonuje, całkiem odwrotnie niż swego czasu Gerald Ducksworth, że to wszystko jest gra, a nie biznes. Ale kiedy sezon się kończy, wtedy nie ma żadnej gry, jest czysty biznes. A może czasem to gra, a zawsze biznes? Też dlatego czasem sport jest najdoskonalszą metaforą kapitalizmu, a czasem jest czymś od niego kompletnie odmiennym. I dlatego czasem w hokeju chodzi o biznes, czasem chodzi o sport, czasem też o politykę, ale najczęściej nie wiadomo, o co chodzi.