piątek, 8 sty 2021
Coś dobrego →
Opowiadam to wszystko, pół mojego życia, żeby wyjaśnić, jak to się stało, że kiedy pewnego ranka przeczytałem kilka pierwszych stron „Normalnych ludzi” Sally Rooney, rzuciłem wszystko, co miałem w planach… A potem się męczyłem, czytając kolejne recenzje, nierzadko rozsądnych ludzi, którzy mieszali Rooney z błotem albo pogardliwie ją bagatelizowali. Traktowałem te recenzje osobiście, jakby chodziło o moją własną książkę, a jednocześnie nie mogłem na nie odpowiadać (bo pisałem własną książkę). Czas to nadrobić.
Jest mój dawno zapowiadany, wielgaśny tekst, w którym wyjaśniam, dlaczego „Normalni ludzie” to taka świetna książka (i świetny serial!), a przy okazji spowiadam się z młodzieńczej kochliwości.
piątek, 27 lis 2020
Projekt „Twardoch” →
Obiecywałem sobie, że już wystarczy, ale Monika Ochędowska namawiała, to spróbowałem inaczej. W Tygodniku Powszechnym piszę o najciekawszej produkcji Szczepana Twardocha: „Szczepanie Twardochu” – multimedialnym work-in-progress lawirującym między Polską i Śląskiem, Warszawą i Pilchowicami, prawicą i lewicą, rozrywką i zaangażowaniem. Jest też o serialu (niezłym, choć jakby za bardzo doświetlonym) i o „Pokorze”, która wygląda jak krytyka wcześniejszych powieści i próba odejścia od ogranych schematów, choć wychodzi to różnie, bo jak się robiło warsztat na maczyzmie, to jak tu nagle pisać o przegrywie. Ciekawostka: chyba tylko jedna recenzja „Pokory” zwraca wprost uwagę, że to powieść o awansie społecznym. O czymś to świadczy, ale to już temat na inną okazję.