wtorek, 17 paź 2017
Człowiek w człowieku →
To nie jest proza wielkich ambicji, usiłująca zarysować jakąś krytyczną panoramę współczesności czy pomyśleć możliwość innego urządzenia świata. Stawka jest tu znacznie mniejsza, choć najbardziej podstawowa: odrobina współczucia. Formuła empatii wyłaniająca się z tych opowiadań jest jednak odmienna od tej, którą można znaleźć na przykład w trylogii Michała R. Wiśniewskiego. W „Jetlagu” czy „Hello world” próby zrozumienia bohaterów napotykają ostatecznie granicę: czego nie da się usprawiedliwić, to trzeba potępić. Tymczasem Sołtysowi bliżej do Wellsa Towera, który w „Ruinach i zgliszczach” (po polsku w przekładzie Michała Kłobukowskiego) towarzyszy klęskom swoich bohaterów, ale nie próbuje ich ratować
– w „Dwutygodniku” moja recenzja „Mikrotyków” Pawła Sołtysa (Wydawnictwo Czarne 2017).