niedziela, 20 cze 2021
Nagroda Literacka m.st. Warszawy przyznana
No i przyznaliśmy. Nagroda Literacką miasta stołecznego Warszawy za rok 2020:
Proza: Zyta Rudzka za powieść „Tkanki miękkie”.
Poezja: Radosław Jurczak za „Zakłady holenderskie”
Książka warszawska: Grzegorz Piątek za „Najlepsze miasto świata”
Książka ilustrowana dla dzieci: Aleksandra i Daniel Mizielińscy za „Którędy do Yellowstone?”
Warszawska twórczyni: Joanna Rudniańska.
A laudacja prozatorska, którą popełniliśmy z Elizą Kącką, leciała tak:
Język, a w szczególności język polski, to podejrzana maszyneria – przekonują o tym trzy autorki nominowane w kategorii proza do Nagrody Literackiej miasta stołecznego Warszawy. Językowi nie można beztrosko zaufać. Żeby zadziałał tak, jak byśmy chcieli, trzeba dokonać dokładnego przeglądu, wyjąć każdą z części, oszlifować, naoliwić i odłożyć na miejsce. A po wszystkim najlepiej całą konstrukcję po prostu zdemontować.
„Bukiety wiejskie, jak wiadomo, wiązane były wzwyż i stromo” – pisał Tuwim. „Pod słońcem” Julii Fiedorczuk – ten bukiet nadzwyczaj hojny w kształty i barwy, spleciony na sposób wiejski z ludzkich losów – nie zawiera ani jednego kwiatu czy zioła, którego byśmy nie wąchali, nie podziwiali, nie zasuszali w tomiku wierszy. Ale ich ilość i kunszt wiązania oszałamiają.
„Bestiariusz nowohucki” Elżbiety Łapczyńskiej to proza demoniczna, maniakalna i manichejska, mająca za obiekt eksperyment technologii metalurgicznej i społecznej, oba w toksycznej wersji sowieckiej. Szatańska huta, dysząca w rytm upiornych spustów surówki, i czarne błoto, zmarnowany czarnoziem wsi nie przypadkiem Mogiła, oblepiają i przekształcają na swe podobieństwo ciała i dusze. Z tego wsadu wytopiła się książka, która długo nie ostygnie.
W „Tkankach miękkich” Zyta Rudzka tworzy fikcję i zarazem ją podważa, opowiadając historię tak, by sama opowiadała, jak się opowiada. Oto powieść, która celebruje nieskończone możliwości kreacyjne prozy, kreśląc przy tym ich ograniczenia. Tworząc świat równie męczący i absurdalny jak nasz, autorka odkrywa dla literatury polskiej nowy styl narracji. Jest to klasyczna w kulturze angielskiej nieznośna, niedoprowadzająca nigdzie anegdota, zatrącająca o wszystko i nic, przejaw złośliwości wobec samej instytucji literatury. Nosi nazwę “opowieść o kudłatym psie”, shaggy dog story, i reprezentuje humor samolikwidacyjny. Zyta Rudzka ofiarowała nam taką właśnie shaggy dog story, od razu nieporównaną.