Postulat mówienia własnym głosem może brzmieć zachęcająco. W końcu – przynajmniej od romantyzmu – jesteśmy przyzwyczajeni, by niepowtarzalny styl uznawać za najwyższe osiągnięcie pisarskie, a naśladowanie gotowych języków zbywać pogardliwym mianem epigoństwa. Problem polega na tym, że tego rodzaju myślenie jest dziś nie tylko jałowe, ale może też działać wykluczająco wobec tych, którym miało służyć
– w „Małym Formacie” polemizuję z tekstem Joanny Stryjczyk „Strategie znikania” na temat obecności kobiet w literaturze i postulatu mówienia „własnym głosem”.